Wg mnie sam film broni się bardzo dobrze. Książki nie czytałem, ale tak samo jak Ty, mam w tym filmie sceny, które lubię odtwarzać na nowo. I cytaty, które długo zapamiętam: "Historia może wznowić swój bieg. Ta, którą planowałem podczas tamtego wieczornego spaceru. Mogę znów stać się człowiekiem, który niegdyś przeszedł Surrey park o zmierzchu w najlepszym garniturze, przechwalając się obietnicami życia".
Aktorzy też byli świetni. Zwłaszcza Keira i McAvoy.
Dodam jeszcze, że "Pokuta" kojarzy mi się bardzo z "Okruchami dnia" i "Sercem jak lód". Też taka melancholijna atmosfera.

"Serca jak lód" nie widziałem, ale już wiem, że powinienem.
Co do książki, to bardzo polecam, zwłaszcza jeśli podobał Ci się film. Ja - można powiedzieć - też jej nie przeczytałem, ale znam ją prawie na pamięć, bo przesłuchałem jej wielokrotnie w formie audiobooka (bardzo dobra interpretacja Z. Zapasiewicza). Warte polecenia.

Zasadniczo podpisałbym się pod całością Twojej wypowiedzi, ale nie jestem pewien, czy zgodziłbym się z kiczowatością scen, lub nierównością aktorską. Jeśli masz ochotę, to podaj przykłady tychże.
Ale co do opinii generalnej, to zgoda. Wg mnie film jest perfekcyjną adaptacją książki i zarazem jej dopełnieniem. Jedynie Mace'a wyobrażam sobie inaczej.
Ponieważ nie postawiłem jeszcze żadnej 10-tki, to tu też jej nie stawiam, ale wg mnie ten film (wyłącznie w pakiecie z książką) zasługuje na miano arcydzieła.

Oglądaliśmy z żoną w 29 rocznicę ślubu. Film momentami przegadany, ale tak w ogóle to bardzo ciekawy. >8/10

+7,5/10

Mnie dla odmiany zawiódł, spodziewałam się czegoś innego, głębszego.